środa, 1 grudnia 2010

Słów parę o dramatycznej róznicy między celem a wizją - czyli przygotuj się na noworoczne postanowienia

(Jakiś taki płodny pisarsko zrobiłem się ostatnimi czasy...)

Miałem ostatnio okazję oglądać seminarium jednego z najlepszych
hipnotyzerów, terapeutów i nauczycieli na świecie. Facet nazywa się
"Major" Mark Cunningham a jego stronę znajdziesz tu.

Jako czynny terapeuta miał codziennie do czynienia z ludźmi, którzy
chcieli osiągnąć jakieś cele. To co powiedział rzuciło nowe światło 
na to o czym pisałem całkiem niedawno w poście 
a odnosiło się bezpośrednio do czynnika pierwszego, czyli do wizji.
Jako że równo za miesiąc 1 styczeń i jest niemal pewne, że obudzisz się
z bólem głowy i jakimś noworocznym postanowieniem, którego i tak nie
zrealizujesz (nie, to nie była sugestia, to tylko statystyka :)) postanowiłem
zwiększyć Twoje szanse na to, by 2011 był rokiem udanym.

Do rzeczy przyjacielu.

Do zapamiętania masz tę oto radę: 

Twoje cele nie mogą być celem samym w sobie
                               =
Twoje cele mają być jedynie kolejnymi krokami
na drodze do realizacji kolejnych założeń.

Oto prosty przykład z życia terapeutycznego Cunninghama.

Załóżmy, że postanowisz zrzucić parę kilo.
Możesz ująć to tak:

Chcę zrzucić 10kg
albo
Chcę ważyć XYkg

Jaka jest różnica?

Kiedy powiesz sobie - chcę zrzucić 10kg - i kiedy już
Ci się to uda, masz bardzo dużą szansę na to, że Twoja
zawsze obecna i rządząca Tobą podświadomość stwierdzi:
"Zajebista robota! Udało się! Czas to uczcić! Zaczynamy żreć!!!"

W skrócie - zrzucić 10kg = cel sam w sobie. Po jego osiągnięciu
gra jest skończona.

Co z drugim wariantem? Chcę ważyć XYkg?

Tu masz już 2 elementy - (1) zrzucenie 10kg  a następnie
(2) utrzymanie wagi - czyli jesteś ciągle w grze a podświadomość
ma wciąż zadania do wykonywania. Utrzymywać wagę.

I pamiętaj - bądź bardzo konkretny kiedy tworzysz swoją
wizję i cele.

Słowami Major Marka Cunninghama:

"Kiedy coś nazywasz - tworzysz to
  Kiedy to opisujesz - powołujesz do życia"

To bardzo, bardzo ważne by być precyzyjnym.
Pokażę Ci to na przykładzie historyjki pewnej dziewczyny,
która przychodziła na jego seminaria. Zawiera ona co prawda
grę językową nieprzetłumaczalną bezpośrednio na polski ale
jakoś sobie z tym poradzimy, prawda?

Otóż dziewczyna ta miała jeden cel. "Chcę wyjść za bogatego (rich) faceta"
W ruch poszły afirmacje, wizualizacje i cały arsenał sztuk magicznych.
Po roku pojawiła się na seminarium już jako mężatka. Facet miał na imię
Rich... (skrót od Richard, pisany tak samo i tak samo wymawiany jak
"rich" czyli bogaty) i był totalnie spłukany. 

Tu się jednak historia naszej bohaterki nie kończy. Postanowiła być nieco bardziej precyzyjna i dalej proaktywnie zabrała się do realizacji postanowień. Tym razem było to:
(oczywiście wzięła rozwód z Rich'em) - "Chcę faceta z bardzo dużą ilością $".
I...? Udało się! Ożeniła się ponownie z bardzo bogatym facetem :)
Niestety, okazało się, że był totalnym sknerą więc on miał $ ale ona
zupełnie nic z tego nie miała...

Ta historia jest prawdziwa. 

Pamiętaj:

"Kiedy coś nazywasz - tworzysz to
  Kiedy to opisujesz - powołujesz do życia"

Więc opisuj bardzo ale to bardzo precyzyjnie :)


Z życzeniami wszelkiej pomyślności i spełnienia

Copywriter Rafał Mazur
oraz mój ulubiony Soft Inn Solutions

2 komentarze:

  1. ciekawy post, nie doceniamy naszej podswiadomosci, oj nie.. a tu wypadaloby o nią zadbać

    OdpowiedzUsuń
  2. tekst uczący jak zadziałać skutecznie i na dłuższą metę, odniesienie do odchudzania i Pani od Rich;a bardzo ciekawe :) uśmiałam się przy czytaniu historii Pani ,,prawie" prezycyjnej :D
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń