poniedziałek, 20 grudnia 2010

12 Bezcennych Porad Od Weterana dla Początkujących W Biznesie cz 1/2

Był pierwszą osobą w historii Internetu, która sprzedając swój produkt
zarobiła 1 milion $ w ciągu 24h.

Z biznesem internetowym związany jest od 1995 roku.

Wkrótce skończy 40 lat i poniższe rady są jego prezentem
dla tych, którzy zaczynają rozwijać swoje firmy.

Panie i Panowie - przedstawiamy - jeden z najbardziej skromnych,
skutecznych i niezależnie myślących GURU e-Marketingu - John Reese

wtorek, 14 grudnia 2010

Prosty Sekret Internetowych Milionerów Ujawniony!

Do prawdy, ta gwarantowana formuła na sukces w sieci 
(i nie tylko) jest tak prosta, że aż banalna...

Formułę ujawnił nie byle kto, bo sam Ken McCarthy,
o którym wspominałem post wcześniej.

Tak więc gwarantowany sekret na zarabianie
milionów w Internecie wygląda tak:

sobota, 11 grudnia 2010

DARMOWE Lekcje Marketingu i Biznesu Internetowego!!

Witamy Was serdecznie!

                                                         Ken McCarthy



Spieszymy donieść, że Prawdziwy Guru Wszystkich Guru Marketingu Internetowego - Ken McCarthy - człowiek, na którego seminaria przychodzą twórcy Google czyli Sergey Brin  i Larry Page udostępnił na swojej stronie darmowy trening, z którego możesz dowiedzieć się:


* jaki biznes wybrać
* co jest niezbędne w każdym biznesie
* co jest PRAWDZIWYM sekretem marketingu
* jakie są tajemnice zawodowców
* jak zarabiać duuuuże pieniądze w sieci

i wiele wiele innych



Całość dostępnych plików AUDIO znajdziesz tutaj:

Życzymy bardzo miłego i owocnego słuchania oraz
wcielenia tej wiedzy w życie!

Z serdecznymi pozdrowieniami

Copywriter Rafał Mazur
i Zespół Soft Inn Solutions

czwartek, 9 grudnia 2010

Dwie Strategie Motywacji i Dlaczego Wybrać Tę Trzecią...

Sfora pitbulli, Ziemia Obiecana ... i pekińczyk...



Dziś będzie o motywacji. Popularny to bardzo temat.

Cynicy twierdzą, że motywacja potrzebna jest jedynie do robienia
rzeczy, na które nie mamy ochoty... 

Tobie pozostawiam osądzenie, czy tak jest - a ja teraz zajmę się krótkim
i przystępnym wyjaśnieniem 2 głównych strategii motywowania
siebie lub innych. Zdaje się, że w psychologii nazywa się to "siłami napędowymi" ale kto ich tam wie...

1) Ucieczka od bólu

Ty
* >>>----------------------->>----------------------->----------------.
Ból

Jak widzisz na tym natchnionym wykresie, ta strategia zaczyna się od bólu,
który się wydarzy lub już się wydarzył. 
Powiedzmy, że szef wezwał Cię do siebie i wiesz, że albo bierzesz się do
roboty albo wylatujesz. Jaki jest efekt? Potężny kop na początku, czyli
silny napęd by uciec od bólu. Lecz potem, im dalej przesuwasz się na linii
prostej, ból i strach zmniejsza się a więc i motywacja spada. Potem toczysz
się już jedynie siłą rozpędu aż wreszcie zatrzymujesz...

Bo po co uciekać skoro zagrożenie minęło, prawda?

Tak więc zaletą tej metody - a stosuje ją świadomie czy nieświadomie
około 80% ludzi - jest silny kop motywacyjny.

Jej wada - motywacja słabnie wraz ze znikającym we wstecznym lusterku
bodźcem.

2) Droga w stronę celu
Ty                                                                                 Ziemia
*>----------------------------->>----------------------------->>>
                                                                                    Obiecana

Ta strategia jest dokładnym odwróceniem poprzedniej. Tu nie goni
Cie sfora pitbulli i jeden pekińczyk (rolę pekińczyka wyjaśnię na samym
końcu...). Tutaj idziesz w stronę Ziemi Obiecanej, w stronę wizji,czyli
idziesz w stronę czegoś co teraz nie istnieje.

Stąd wadą tej strategii jest to, że trudno o mocny napęd motywacyjny
na początku, jednak w miarę pokonywania drogi motywacja rośnie a im
bliżej celu jesteśmy, tym większa nasza siła.

A więc która strategia jest najlepsza i daje najlepsze rezultaty?

Trzecia. Czyli połączenie obu powyższych.

Ty                                                                                       Ziemia
*>>>-------------->>------------->>--------------->>>---------------
Ból                                                                                     Obiecana

W tej strategii za sobą masz rozwścieczoną sforę pitbulli (i jednego
pekińczyka) a przed sobą kolekturę w której czeka na odbiór 11 mln złotych,
który właśnie wygrałeś. Jest ból - jest Ziemia Obiecana.

Zaczynasz od mocnego kopa ucieczki ale uciekasz w stronę wyraźnie
widocznego celu. Kiedy motywacja "od" słabnie napęd przejmuje
motywacja "do".

Jak wcielić to we własne życie? 

Poprzez zabawę własnym umysłem.

Ponieważ podświadomość nie zna rozróżnienia na czas przeszły,
przyszły i teraźniejszy (wszystko jest u niej w teraz) i ponieważ
nie umie odróżnić obrazów realnych od tych realistycznie wyobrażonych
(dlatego nieraz budzisz się w nocy po koszmarze zalewając potem
i powstrzymując serce przed wyskoczeniem z klatki) Twoim jedynym
zadaniem jest:

* wyobrazić sobie realnie i wszystkimi zmysłami
  "ból" czyli sytuację, której za wszelką cenę chcesz
   uniknąć (podkreślam - wszystkimi zmysłami)

a potem

* przenieść się błyskawicznie w czasie do Ziemi Obiecanej
  gdzie masz dokładnie to czego pragniesz. Tu też kluczem
  są wszystkie zmysły. Im bardziej realistyczna wizja i 
  odczucia - tym mocniejszy i szybszy będzie efekt.

I podobnie jak z szamponami - czynność powtórzyć :)

PS - miałem wyjaśnić jeszcze rolę pekińczyka. Otóż nie ma
    żadnej. Po prostu robiłem sobie jaja...

Z pozdrowieniami


Copywriter Rafał Mazur

środa, 1 grudnia 2010

Słów parę o dramatycznej róznicy między celem a wizją - czyli przygotuj się na noworoczne postanowienia

(Jakiś taki płodny pisarsko zrobiłem się ostatnimi czasy...)

Miałem ostatnio okazję oglądać seminarium jednego z najlepszych
hipnotyzerów, terapeutów i nauczycieli na świecie. Facet nazywa się
"Major" Mark Cunningham a jego stronę znajdziesz tu.

Jako czynny terapeuta miał codziennie do czynienia z ludźmi, którzy
chcieli osiągnąć jakieś cele. To co powiedział rzuciło nowe światło 
na to o czym pisałem całkiem niedawno w poście 
a odnosiło się bezpośrednio do czynnika pierwszego, czyli do wizji.
Jako że równo za miesiąc 1 styczeń i jest niemal pewne, że obudzisz się
z bólem głowy i jakimś noworocznym postanowieniem, którego i tak nie
zrealizujesz (nie, to nie była sugestia, to tylko statystyka :)) postanowiłem
zwiększyć Twoje szanse na to, by 2011 był rokiem udanym.

Do rzeczy przyjacielu.

Do zapamiętania masz tę oto radę: 

Twoje cele nie mogą być celem samym w sobie
                               =
Twoje cele mają być jedynie kolejnymi krokami
na drodze do realizacji kolejnych założeń.

Oto prosty przykład z życia terapeutycznego Cunninghama.

Załóżmy, że postanowisz zrzucić parę kilo.
Możesz ująć to tak:

Chcę zrzucić 10kg
albo
Chcę ważyć XYkg

Jaka jest różnica?

Kiedy powiesz sobie - chcę zrzucić 10kg - i kiedy już
Ci się to uda, masz bardzo dużą szansę na to, że Twoja
zawsze obecna i rządząca Tobą podświadomość stwierdzi:
"Zajebista robota! Udało się! Czas to uczcić! Zaczynamy żreć!!!"

W skrócie - zrzucić 10kg = cel sam w sobie. Po jego osiągnięciu
gra jest skończona.

Co z drugim wariantem? Chcę ważyć XYkg?

Tu masz już 2 elementy - (1) zrzucenie 10kg  a następnie
(2) utrzymanie wagi - czyli jesteś ciągle w grze a podświadomość
ma wciąż zadania do wykonywania. Utrzymywać wagę.

I pamiętaj - bądź bardzo konkretny kiedy tworzysz swoją
wizję i cele.

Słowami Major Marka Cunninghama:

"Kiedy coś nazywasz - tworzysz to
  Kiedy to opisujesz - powołujesz do życia"

To bardzo, bardzo ważne by być precyzyjnym.
Pokażę Ci to na przykładzie historyjki pewnej dziewczyny,
która przychodziła na jego seminaria. Zawiera ona co prawda
grę językową nieprzetłumaczalną bezpośrednio na polski ale
jakoś sobie z tym poradzimy, prawda?

Otóż dziewczyna ta miała jeden cel. "Chcę wyjść za bogatego (rich) faceta"
W ruch poszły afirmacje, wizualizacje i cały arsenał sztuk magicznych.
Po roku pojawiła się na seminarium już jako mężatka. Facet miał na imię
Rich... (skrót od Richard, pisany tak samo i tak samo wymawiany jak
"rich" czyli bogaty) i był totalnie spłukany. 

Tu się jednak historia naszej bohaterki nie kończy. Postanowiła być nieco bardziej precyzyjna i dalej proaktywnie zabrała się do realizacji postanowień. Tym razem było to:
(oczywiście wzięła rozwód z Rich'em) - "Chcę faceta z bardzo dużą ilością $".
I...? Udało się! Ożeniła się ponownie z bardzo bogatym facetem :)
Niestety, okazało się, że był totalnym sknerą więc on miał $ ale ona
zupełnie nic z tego nie miała...

Ta historia jest prawdziwa. 

Pamiętaj:

"Kiedy coś nazywasz - tworzysz to
  Kiedy to opisujesz - powołujesz do życia"

Więc opisuj bardzo ale to bardzo precyzyjnie :)


Z życzeniami wszelkiej pomyślności i spełnienia

Copywriter Rafał Mazur
oraz mój ulubiony Soft Inn Solutions